Chałkę doceniłam wtedy, kiedy zabrakło w sklepach drożdży. Na szczęście
stan zaopatrzenia w sklepach wyrównał się w stosunku do popytu. Czyżby
ludzie stwierdzili, że jednak ciężko samemu robić pieczywo ;) ? Nie wiem ale
wiem jedno - nie ma lepszej chałki niż domowa, pachnąca i jeszcze ciepła.
Dobrze wypieczona będzie zawsze lepsza niż kupna, nawet z renomowanej piekarni. Tym przyjemnym, słodkim akcentem rozpocznę rozdział pieczywa na blogu.
Użyłam keksówek o standardowej wielkości. Wyszły mi dwie chałki.
ROZCZYN
- 20 g drożdży świeżych
- 50 ml mleka (u mnie sojowe waniliowe)
- 80 g cukru
- 60 g mąki
CIASTO
- 200 mleka (u mnie sojowe waniliowe)
- 440 g mąki pszennej
- jajko
- 70 g miękkiego masła (u mnie 70 g kostki Planta)
KRUSZONKA
- 80 mąki pszennej
- 40 g masła (u mnie 40 g kostki Planta)
- 40 g cukru
DODATKOWO
- jajko (roztrzepane)
1. Robimy rozczyn: do małego naczynia kruszymy drożdże, posypujemy je cukrem, mąką, dolewamy mleko w temperaturze letniej. Mieszamy i odstawiamy na ok. 20 minut.
2. Do misy robota (lub na stolnicę) wrzucamy mąkę, masło, mleko i rozczyn drożdżowy. Wyrabiamy chwilę. Wbijamy jajko i wyrabiamy do uzyskania jednolitej masy w formie kuli.
3. Odstawiamy w ciepłe miejsce, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 45 minut o godziny.
4. Wyrośnięte ciasto dzielimy na trzy. Z każdego kawałka formujemy podłużny wałek. Układamy je na desce obok siebie w niewielkim odstępie. Z jednej stron zlepiamy delikatnie ze sobą ok. centymetra i podwijamy.
5. Formę smarujemy tłuszczem i wykładamy papierem do pieczenia.
6. Zaplatamy wałki jak warkocz. Na końcu robimy to samo co na początku ciasta (zlepiamy i podwijamy).
7. Nastawiamy piekarnik na 180 st. góra - dół.
8. Gotowe ciasto wstawiamy do formy i smarujemy roztrzepanym jajkiem. Obficie posypujemy kruszonką
9. Pieczemy przez ok. pół godziny. Do zarumienienia.
10. Wyjmujemy, odstawiamy na kratkę do wystudzenia.
Smacznego!